Argument siły zamiast siła argumentów

 

Dlaczego wstrzymałem się podczas głosowania nad absolutorium dla Burmistrza? Dlatego, że nie ja byłem współautorem budżetu 2010 roku, więc trudno mi się do niego odnosić. Ocenę zostawiłem więc kolegom i koleżankom radnym, którzy uczestniczyli w pracach RM poprzedniej kadencji. Poniekąd ocenę budżetowi 2010 roku wystawili także mieszkańcy Łęcznej znacznie weryfikując skład RM. Odniosłem się natomiast do liczb, które pojawiały się w sprawozdaniu, wskazując na potrzebę większego pozyskiwania środków europejskich. Jako ciekawostkę podam, iż ze sprawozdania wynika, że na oczyszczanie przykrawężnikowe nie wydano ani złotówki. Ale to chyba widać na ulicach...


****

 

Z wielkim zdziwieniem podczas sesji przyjąłem informację, że Burmistrz nie będzie odpisywał pisemnie na moje interpelacje, które składam po wysłuchaniu opinii i sugestii mieszkańców Łęcznej. Doprawdy z taką sytuację jeszcze się nie spotkałem, tak jak i z tym, żeby zarzucać radnym, że posługują się „kłamstwami i ogólnikami”. Zresztą nie po raz pierwszy takie słowa padły na sali posiedzeń RM.

 

Pewne jest jedno. Nie mnie zlekceważył Pan Burmistrz, nie udzielając wyczerpującej odpowiedzi na zadane mu pytania i przedstawione sugestie. Zlekceważył między innymi mieszkańców wieżowca przy ul. Staszica 5, którzy zwrócili się do niego z prośbą o umożliwienie budowy parkingu.

 

Możecie być Państwo pewni, że nie dam się zbyć i w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej zadam pytania, czy ktoś płaci za kawałek gruntu przy Staszica 5, o którym mówią mieszkańcy.

 

Burmistrz odniósł się do kwestii bloku socjalnego – że nie ma go w planie.

„Nie wie lewica, co czyni prawica”. Jakiś miesiąc wcześniej sam mówił o tym, że rozważa taką lokalizację i nawet ma zgodę księdza proboszcza parafii pw. Św. Józefa. Kto więc z kogo robi "wariata" – jak to „literacko” ujął gospodarz miasta? Czy postępując w ten sposób, najważniejszy urzędnik w mieście, nie sieje niepotrzebnego zaniepokojenia wśród mieszkańców, swoich wyborców?

Podczas sesji przypomniały mi się słowa o trzech prawdach: świętej prawdzie, całej prawdzie i tej trzeciej....

Złożyłem propozycję dotyczące uporządkowania terenu wokół amfiteatru na os. Samsonowcza, gdyż miasto wyraźnie sobie z tym nie radzi. Tymczasem Burmistrz zarzucił mi, że nie kontaktowałem się ze Spółdzielnią i nie podszedłem rzetelnie do sprawy. A Spółdzielnia nie jest zainteresowana przejęciem terenu.
I tu się kłania niestety ta „trzecia” prawda.

 

Gospodarz miasta wymyślił, że zadania za które teraz płaci prywatnym firmom czy zleca pracownikom interwencyjnym, może za darmo robić spółdzielnia mieszkaniowa. I z taką propozycją wystąpił do SM Skarbek. Tylko – pytam – z jakiej okazji spółdzielcy mają płacić podatki do kasy miasta i jeszcze ze swojego czynszu utrzymywać miejskie tereny zielone?
Nie będę wchodził w intencję mojej interpelacji, bo wydaje mi się, że ktoś, kto potrafi czytać ze zrozumieniem doskonale ją rozumie.

Na koniec, zamiast propozycji co zrobić, żeby na skrzyżowaniu przy małym Tesco było bezpieczniej – usłyszeliśmy tyradę na temat braku szarych komórek u niektórych kierowców.

PS.

Załączam fragmenty sesji, które można odsłuchać i wyrobić sobie zdanie na temat atmosfery i poziomu merytorycznego dyskusji, który panował 21 czerwca na sali posiedzeń Rady Miejskiej w Łęcznej.

W razie problemów, proszę plik skopiować na komputer.


23 czerwca 2011 r.