Dietę biorą, ale nie głosują

 

Dopiero wczoraj otrzymaliśmy „kalkulację cenową dotyczącą wdrożenia nowego systemu gospodarki odpadami komunalnymi dla gminy Łęczna”. Przygotowała ją ta sama firma, która podczas „szkolenia dla radnych” podała, że w naszej gminie odpady powinny kosztować 12 zł (24 zł niesegregowane).

Wedle tych wyliczeń, całkowity koszt funkcjonowania nowego systemu gospodarki odpadami ma kosztować ok. 2,8 mln zł. To nowość. Podczas owego „szkolenia” słyszeliśmy, że system ma kosztować 2,3-2,4 mln zł. Firma przyjmuje, że zaległości w uiszczaniu opłat wyniosą 102 tys. zł, zaś koszty administracyjne... 120 tys. zł.

 

Koszt odbioru i zagospodarowania odpadów na 1 mieszkańca w skali roku wyniesie 116 zł 35 groszy, a na miesiąc 9,70 zł. „Dla bezpieczeństwa proponuje się przyjąć opłatę 10 zł/mieszkańca/miesiąc” – czytamy w kalkulacji.

 

Przypominam, że w obecnym systemie w/w koszt wynosi 83,18 zł/ rok, a spółdzielcy płacą ok. 7,30 zł na miesiąc. To i tak kwota duża, ponieważ w niektórych dużych lubelskich spółdzielniach mieszkańcy płacą ok. 5-6 zł. W tej kwocie wliczona jest także dzierżawa pojemników i inne koszty. W nowym systemie, który kosztować ma mieszkańca 10 zł/15 zł, te pieniądze mają wpłynąć do urzędu gminy tylko za odbiór i zagospodarowanie odpadów. A gdzie pojemniki, altany śmietnikowe, itp.?

 

Jak wczoraj szacował wiceburmistrz Kowalski, co najmniej 20-30 procent łęcznian poda nieprawdziwą ilość osób zamieszkującą daną nieruchomość. Nawet radny Krzysztof Matczuk przyznał, że liczba niepłacących z powodu podrożenia kosztów może ulec zwiększeniu, a za dłużników zapłaci cała reszta.

Dlatego grupa opozycyjnych radnych przedstawiła wyliczenia, z których wynika, że opłata za śmieci segregowana powinna wynieść 8 zł, zaś za nie segregowane 12 zł. Burmistrz proponuje 10 i 15 zł. Nasze wyliczenia są tak samo wiarygodne, jak wyliczenia firmy i burmistrza, ponieważ ostateczna kwota wyniknie z przetargu.

I tutaj doszło do rzeczy niebywałej. Najpierw próbowano „zagadać” sprawę, aby nie dopuścić do głosowania wniosku o zmianie stawek na 8 i 12 zł. A „zagadanie” nie udało się, część radnych postanowiła zbojkotować głosowanie nad naszą poprawką do propozycji burmistrza.

 

Radni, którzy otrzymują dietę właśnie za podejmowanie ważnych dla Mieszkańców decyzji przez podnoszenie ręki za/przeciw lub wstrzymując się, odmówili głosowania, choć uczestniczyli w posiedzeniu komisji! Byli to: Jan Skibiński, Małgorzata Olech, Jacek Kubicki, Roman Misiewicz, Janusz Matysek, Teresa Wnuk.

 

To sabotowanie prac komisji można określić jednym słowem: skandal. Kolegom radnym zabrakło odwagi, aby zagłosować przeciwko naszym, prospołecznym, poprawkom.

Jeden z nich skomentował, że „mu się nie chce”. A wszystko to w obecności przewodniczących Borkowskiej, Matyska i Matczuka oraz wiceburmistrza Kowalskiego. Ten ostatni choć jest prawnikiem i wieloletnim samorządowcem stwierdził, że podczas głosowania nie było kworum. Oczywiście, że kworum oblicza się na podstawie obecności, a nie udziału w głosowaniu. Radny Mariusz Fijałkowski na swoim blogu pisze szerzej o tej kwestii oraz obowiązkach radnych (tutaj).

Za wnioskiem dotyczącym zmiejszenia stawki podatku śmieciowego zagłosowali radni: Mariusz Fijałkowski, Sebastian Pawlak, Zbigniew Łagodziński, Zuzanna Lekan, Lech Tor, Jacek Pelica, Piotr Nowak. Przewodniczący obradom połączonych komisji, radny Krzysztof Mężyński, zachował klasę i wziął udział w głosowaniu, wstrzymując się.

 

12 grudnia 2012 r.