Kto tu rządzi? Władza, a nie Mieszkańcy...

 

Rzadko widzi się, żeby radni wybierani przez Mieszkańców działali wbrew Ich zdaniu. Niestety w Łęcznej, podczas piątkowej sesji, mieliśmy tego przykład. Czy chodziło o coś bardzo ważnego? O jakiś postulat, który zachwiałby budżetem miasta lub doprowadził do ogromnych konfliktów lub niepokojów? Nie. Chodziło o nazwanie dwóch niewielkich uliczek pomiędzy al. Jana Pawła II, ul. Krasnystawską oraz ul. Piłsudskiego.

Doraźna komisja ds. nazewnictwa ulic i placów (przewodniczy jej Marzena Florek z Platformy Obywatelskiej, członkowie: Krzysztof Matczuk, Bogusław Góral, Roman Misiewicz, Zuzanna Lekan /była za propozycją mieszkańców/, Janusz Matysek) ustaliła dla nich nazwy „ul. Cicha” i „ul. Przechodnia”. Łęcznianie, którzy najbardziej są zainteresowani sprawą, bo tam mieszkający lub zamierzający zamieszkać podnosili, że ulice nie są wcale „ciche”, a „Przechodnia” kojarzy się z tymczasowością. Zaproponowali doskonale uzasadnione propozycje nadania ulicom nazw: ul. Piastowska i ul. Jagiellońska. O wsparcie zwrócili się do radnych.

Przez chwilę wydawało się nawet, że komisja ds. nazewnictwa oraz inni radni przychylą się do ich wniosku. Jeśli ludzie chcą, to co nam szkodzi wyjść im naprzeciw... Do momentu, gdy... głos zabrał burmistrz Teodor Kosiarski. Sensem jego wypowiedzi było to, że nie po to jest komisja i jej ustalenia, aby potem zmieniać je pod wpływem jakichś wniosków Mieszkańców czy radnych. Słowem: doprowadził do porządku wątpiących „przedstawicieli narodu”.

Poskutkowało. Radni z rządzącej koalicji natychmiast usztywnili stanowisko. Mieszkańcom się dostało, że nie przychodzą na posiedzenia rad osiedli czy komisji. Oczywiście obowiązkiem łęcznian jest śledzenie, kiedy te szanowne ciała się gromadzą (ciekawe gdzie można znaleźć takie informacje?). Podobno były nawet jakieś konsultacje z zainteresowanymi. Tylko nasuwa się pytanie: dlaczego Mieszkańcy przedstawiają inne propozycje skoro z nimi „Cichą” i „Przechodnią” konsultowano? Czy informacja o posiedzeniu komisji ds. nazewnictwa i rady osiedla Stare Miasto dotarła do nich? Zapewne ogromnym logistycznym problemem było  wysłanie kilku pism do najbardziej zainteresowanych. Wszak „Cicha” i „Przechodnia”  to prawdziwe arterie z setkami adresów...

Radni niestety zapomnieli kogo mają słuchać i kto dał im zaszczytny społeczny mandat zaufania. Mam wrażenie, że swoim działaniem pokazali, że nie liczy się dla nich zadanie najbardziej zainteresowanych (może za mały elektorat, więc można się z jego zdaniem nie liczyć?). Dali jasny przekaz: "nie kwestionuje się naszych ustaleń, bo my lepiej wiemy drodzy Mieszkańcy co jest dla Was najlepsze. I w swojej racji nie ustąpimy nawet o włos. Bo władza to my!"

2 września 2012 r.