Łęczna (bez)targowa?
W XV wieku nadano nam królewski przywilej na organizowanie dwóch jarmarków. W XVI w. właściciele Łęcznej, Firlejowie, uzyskali od króla Stefana Batorego przywilej na dwa następne jarmarki. Dzięki królewskim przywilejom oraz korzystnemu położeniu na ruchliwym szlaku handlowym w kierunku Rusi i Litwy nastąpił szybki rozwój miasta, którego nie powstrzymały groźne pożary nękające miasto w XVI w. – czytam w Wikipedii. I dalej: - W XVII wieku otrzymaliśmy przywilej organizowania trzech nowych jarmarków.
Miasto kwito. Na łęczyńskie targi ściągało wtedy tysiące sprzedawców, kupców i pośredników nawet z najdalszych krain – z Rosji, Niemiec, Austrii, ziem Królestwa Polskiego. Obroty sięgały zawrotnych wówczas milionowych sum. Dzięki handlowi powstały okazałe budynki: zamku, ratusza czy kamienice na rynku. Liczba mieszkańców miasta rosła, a Łęczna stała się silnym ośrodkiem handlowo-rzemieślniczym, znanym w całej Rzeczypospolitej.
Dziś zadaję sobie pytanie, czy na naszych oczach kończy się sięgająca średniowiecza tradycja łęczyńskich targów? Miasta, które – co unikatowe – może poszczycić się aż trzema rynkami. Czy jarmarki, które przetrwały pożary, kryzysy, zabory i dwie wojny światowe, przetrwają rewitalizację Starego Miasta? Dziś bowiem dowiadujemy się, że od 1 lipca kupcy będą musieli się przenieść się na Pasternik. Z dala od centrum miasta i osiedli. W miejsce, które - póki co - nie jest gotowe na ich przyjęcie.
A odnowione Stare Miasto będzie pewnie i piękne, ale czy będzie tętnić życiem? Co tutaj ściągnie turystów i mieszkańców? Może fontanna? A może park? A może zostanie nam śliczny, ale martwy bruk. Taki pomalowany skansen. Bez serca, które nadawało rytm życia mieszkańców i napędzało krwioobieg rozwoju Łęcznej. Bez handlowego ducha, który ożywiał miasto i dawał utrzymanie nie tylko łęczyńskim rodzinom? I zastanawiam się, czy te rodziny przetrwają czas nim zostanie wybudowane nowe targowisko za unijne pieniądze i - co ważniejsze - zostanie zaakceptowane przez klientów? Jak dotrą tam starsze osoby, które licząc każdą złotówkę wybierają właśnie targ oferujący atrakcyjne ceny? - A może chodzi o to, żeby klienci wybierali galerie, zatrudniające pracowników za najniższą krajową? – pytają mnie kupcy.
W mediach pojawiły się zdjęcia z łęczyńskiego targu. Trochę po nim chodzę i mam podejrzenie, że fotograf zrobił ujęcie, gdy handlujący już zbierali swoje towary. Bo puste kartony oraz na wpół złożone namioty nie są prawdziwym obrazem targowiska. To manipulacja. Gdzie są kolorowe stoiska i mnóstwo ludzi? Przecież na zdjęciu nie ma ANI JEDNEJ OSOBY!
Od lipca kupców wyrzuca się na Pasternik. O dacie pewnie dowiedzieli się z mediów. Dochodzą do mnie ich głosy, że nie oferując im nic w zamian, większość radnych Rady Miejskiej podniosła ręce za podwyżką opłat targowych - od 25 do 67 procent. Tak zabija się handel: nieatrakcyjną lokalizacją i wzrostem obciążeń. Przecież można było z tymi podwyżkami wstrzymać się do czasu oddania nowego obiektu i wpisania się go na trwale w poniedziałkowy kalendarz jego potencjalnych klientów - mieszkańców miasta i powiatu.
Przykro mi, gdy słyszę od kupców, że dumę z odnowienia serca Łęcznej, przesłania im wstyd i złość z faktu, że to, co przez wieki było motorem rozwoju i dobrobytu miasta oraz jego mieszkańców jest dziś traktowane jak „piąte koło u wozu”.
14 czerwca 2012 r.
tutaj inne zdjęcia z miejsca, w które ma zostać przeniesione targowisko ze Starówki. Stan na dziś.
***
Ukazał się artykuł nt. kontrowersji związanych z przeniesieniem targu ze Starego Miasta na ul. Przemysłową (link)
W poniedziałek rozmawiałem w Urzędzie Miasta z Wiceburmistrzem oraz pracownikiem referatu gospodarki komunalnej. Otrzymałem obietnicę, że urząd zdąży z przygotowaniem placu na przyjęcie kupców - chwasty mają zostać wykoszone a na teren nawieziony materiał, który spowoduje, że błotniste sceny z ubiegłego tygodnia nie powinny się już powtórzyć. Warunki ulegną radykalnej poprawie, gdy zbudowane zostanie targowisko w ramach programu "Mój Rynek".
Póki co na samym placu przy ul. Przemysłowej wszyscy kupcy się nie zmieszczą - zatem handel ma być możliwy na przylegających uliczkach. Konieczne jest także rozwiązanie innego problemu - rano w tym miejscy handlują rolnicy i kupcy z artykułami rolnymi. Trzeba będzie tak zorganizować targ, żeby mogli rano sprzedać swoje towary, a po nich bez problemu rozłożyli swoje stoiska handlujący innym asortymentem.
18 czerwca 2012 r.