Kilka dni temu mieszkańcy Podzamcza pokazali mi zaśmieconą skarpę przy moście nad Świnką. Pstrokacizna kolorów plastików i foliowych torebek bije po oczach wjeżdżających od strony Ludwina.
To taki nasz łęczyński „śmieciowy witacz”, z którym pogodzili się nawet niektórzy moi koledzy z samorządu. Widok pewnie i ich razi, „ale co można zrobić?” – rozkładają bezradnie ręce. Wiem jedno: taki obraz z Łęcznej zapamiętają turyści wracający znad jezior: widok brudu i drewnianego wychodka.
Pięknie będzie kontrastować ze Starym Miastem po rewitalizacji...

Mieszkańcy pokazali mi też coś, co mogłoby by stać się jedną z atrakcji Łęcznej: źródełko w okolicach spichlerza na Podzamczu. Przed laty podobno były dwa bijące wodą źródełka, a z jednego czerpała fabryka napojów.
A teraz? Jest tam wysypisko śmieci. Woda chyba nadal jest czysta, ale strach ją smakować. Zdrój wylewa się z zaśmieconej skarpy i wlewa na równie zaśmiecone brzegi Wieprza. Żal patrzeć...

A spichlerz? Czy nie może zamienić się w jakiś hotel czy restaurację? Widok z okna na Wieprz i jego koryto wart byłby sporych pieniędzy. Już kilku biznesmenów pytało o ten obiekt, wszyscy rezygnowali. Ostatnio znowu pojawił się chętny. Miasto, licząc że tym razem uda się wydzierżawić działkę z budynkiem, chce oddać całość za symboliczne pieniądze.

Mam nadzieję, że prywatny właściciel zrobi to, co nie udaje się (pewnie głównie ze względów finansowych) instytucjom państwowym i samorządowym. Nie tylko przywróci blask budynkowi, ale też spowoduje, że już nikt nie wyrzuci w jego okolicy ani jednego papierka czy butelki. A bijące pod nim źródełko cieszyć będzie oczy turystów i łęcznian. Bo teraz cieszy tylko tych, którzy mogą umyć ręce po znalezieniu miejsca, w którym mogli pozbyć się worków ze śmieciami...

PS. Po kliknięciu w tytuł można zobaczyć zdjęcia.

13 kwietnia 2011 r.