Plac wstydu, a nie zabaw
Mamy 5,1 mln zł nadwyżki budżetowej, a dzieci z przedszkola przy ul. Tysiąclecia 12 będą się bawić na wybrakowanych „huśtawkach” i w otoczeniu rosnących pokrzyw. Burmistrz, strasząc nas podwyżką opłaty śmieciowej, mówi o trosce o dzieci i wnuki. Jak więc wytłumaczy to, co zobaczyłem w piątek?
2 września, rozpoczyna się nowy rok szkolny. W Lublinie przed jego rozpoczęciem urzędnicy, straż miejska oraz służby sanitarne dokonały przeglądu nie tylko tego, co zastaną dzieci w budynkach, ale także ich otoczenia. Zwrócono uwagę na wszystkie elementy, które mogą być niebezpieczne dla dzieci, np. brak barierek wygradzających od ulicy wyjście z obiektów. W Łęcznej zdaje się, że odpowiednie służby zaspały.
W piątek byłem na placu zabaw przed Przedszkolem Publicznym nr 1. To, co zobaczyłem zasmuciło mnie i zszokowało. A przy okazji zawstydziło, gdy znajomi z innego miasta zapytali czy to przedszkole w likwidacji, bo przecież taki - wyjęty rodem ze schyłkowego PRLu - plac zabaw nie może bezpiecznie służyć dzieciom.
Pięknieje Stare Miasto ze swoją słynną czynną-nieczynną fontanną, przy gimnazjum jest boisko „na którym można też grać w piłkę nożną” z „nowoczesnym” oświetleniem. A obok? Przedszkolaki ze Starego Miasta (ale nie tylko) bawić się mają w obłażącym z farby budynku, na placu z połamanym ogrodzeniem, na górce zarośniętej pokrzywami. Do zabawy mają stare, metalowe, huśtawki, na których nie można się huśtać i zjeżdżalnię, której ugina się podest (ja nie miałbym odwagi na nią wejść). Zardzewiałe niezabezpieczone latarnie (widoczne kable) dopełniają przygnębiającej całości.
Obrazy z tego miejsca powinny być wyrzutem sumienia dla burmistrza i jego ekipy. O tym, że zbyt mało dba się o miejsca do odpoczynku i place zabaw mówiłem już wielokrotnie. Plac „zabaw” przy ul. Tysiąclecia jest właśnie tego najlepszym przykładem.
W budżecie jest „napompowany” zapis dotyczący przebudowy domu komunalnego. Do dziś miasto nie ma nawet prawawłasności do nieruchomości, a mimo to zabezpieczono 500 tys. zł. Nie sądzę, żeby więcej niż ułamek tej kwoty został wykorzystany do końca roku. Miasto stać także na wydawanie pieniędzy na „pokoje noclegowe” dla artystów w Centrum Kultury.
Pieniądze na place zabaw znalazłyby się w budżecie. Niestety w Łęcznej władza tylko mówi o przyszłości dzieci zamiast rzeczywiście prowadzić politykę prospołeczną i przyszłościową (oprócz kontrowersyjnej polityki zatrudniania w urzędzie, spółkach i jednostkach podległych). Podwyżki podatków, opłat lokalnych oraz niechęć do ulżenia w nich rodzinom wielodzietnym są tego dowodem.
Złożę w tej bulwersującej sprawie placu zabaw interpelację do burmistrza Kosiarskiego z pytaniem, w jakim stanie technicznym i sanitarnym są urządzenia na miejskich i przedszkolnych placach zabaw oraz ich otoczenie. Zapytam także, jakie działania kontrolne zostały podjęte przez miejskie służby przed rozpoczęciem roku szkolnego.
31 sierpnia 2013 r.