Zrobiło mi się gorąco...
Zysk "Łęczyńskiej Energetyki" za ubiegły rok obrachunkowy wyniósł ponad 348 tysięcy złotych. Byłby większy, ale audytor zlecił przeszacowanie majątku z uwagi na zamknięty ośrodek w Bieszczadach. Prognoza na ten rok wynosi 2 mln zł.
Robi się gorąco na myśl, kto będzie głównym dostarczycielem dochodów spółki. Wydaje mi się, że mieszkańcy Łęcznej.
Drugi raz robi się gorąco, gdy słyszę z ust przedstawicieli ratusza informacje o planowanych podwyżkach cen wody i ścieków. PGKiM to spółka miejska, która – jak się dowiadujemy – przy dzisiejszych stawkach jest na granicy opłacalności. Nasz przedstawiciel w radzie nadzorczej nie kryje: trzeba się liczyć z tym, że cenę trzeba będzie podnieść. Głównie z uwagi na wzrost cen energii. Ale mieszkańcy Łęcznej zapłacą także za oddane do użytku inwestycje takie jak kanalizacja w Starej Wsi i Podzamczu. Wartość przekazanego spółce przez miastu majątku to 5-6 mln zł, który trzeba zamortyzować. Problem w tym, że do niektórych inwestycji nie są przekonani nawet potencjalni ich użytkownicy. Czyżby powodem były ceny przyłączy oraz - właśnie - wody i ścieków?
„Niestety, w niektórych inwestycjach PGKiM Łęczna Sp. z o.o. – powiem wprost – będzie „dokładał do interesu”. We wsi Witaniów było bardzo dużo chętnych mieszkańców do budowy wodociągu, a okazało się, że spośród 40 chętnych, podłączeń jest tylko 13. Nikt więcej nie wpłacił pieniędzy. PGKiM będzie więc pokrywał część kosztów” – padło z ust wiceburmistrza Kowalskiego podczas grudniowej sesji Rady Miejskiej. Kiedyś mówiono: rząd się wyżywi. PGKIM też się wyżywi – podnosząc ceny.
Gdy trafi do nas nowy cennik wody i ścieków, na pewno zapytam: jakie działania zostały podjęte, aby zwiększyć przychody spółki zamiast drenować kieszenie mieszkańców? Bo zwiększając przychody spółki zwiększa się jednocześnie możliwość podniesienia pensji pracowników PGKIM. Jak słyszę, są one niezbyt wysokie. I na pewno droga woda, ścieki i ogrzewanie także ich martwi. Już teraz dochodzi do sytuacji, że mniej zamożni łęcznianie tak bardzo oszczędzają, że zamiast używać ciepłej wody do mycia naczyń, podgrzewają w czajniku zimną. Bo tak jest taniej.
7 kwietnia 2011 r.