120 zł drożej za wodę i ścieki

 

Otrzymałem wniosek o zatwierdzenie taryf wody i ścieków złożony przez PGKiM. Spółka chce, aby cena m. sześć wody wzrosła z 2,62 zł do 2,88 zł, zaś ścieków z 5,48 zł do 5,99 zł (plus 8 procent podatku VAT). Oznacza to, że za m.sześć. "zimnej wody" (czyli liczonej ze ściekami) kosztować będzie w Łęcznej nie 8,74 zł, ale 9,58 zł brutto!


Z pozoru może się wydawać, że to nie dużo - ot, kilkadziesiąt groszy. Ale spójrzmy choćby na Lublin. Tam ten sam metr sześć. po niedawnej podwyżce kosztuje... 7,50 zł. A i tak ta stawka spowodowała niemałą awanturę w Radzie Miasta. Ostro zaprotestowały także spółdzielnie mieszkaniowe, które każdy wzrost cen odczuwają spadkiem ściągalności czynszów.

 

Łęczna po podwyżce wyprzedzi w niechlubnym rankingu najdroższych cen w Polsce takie miasta jak Szczecin (8,96 zł) czy Poznań (8,51), nie mówiąc już choćby o Krakowie (7,48 zł). Podobną cenę wody, jak my, ma Gdańsk. Już słyszę głosy: przecież to duże miasta. Dobrze: w Krasnymstawie płacą... 6 zł i 5 groszy.

 

Pod wnioskiem o podwyżkę podpisał się prezes i główny księgowy PGKIM w Łęcznej, którzy wyliczyli, że przeciętna rodzina zużywa i produkuje 10 m. sześć wody i ścieków na miesiąc. Podwyżka dla rodziny wyniesie więc 8,32 zł. W ciągu roku z ich budżetu ubędzie więc ok. 100 zł! Mało? Nie sądzę. Zastanawiam się jednak, ile osób liczy taka przeciętna rodzina? W taryfach zwykle przyjmuje się, że jedna osoba zużywa miesięcznie 3 m. sześć. i podwyżki podaje się dla rodzin 4-osobowych. Jeśli więc przyjmiemy, że taka statystyczna, 4-osobowa, rodzina zużywa 12 mkw. wody to zapłaci miesięcznie zamiast ok. 105 zł (przy starych stawkach) prawie 115 zł. Czyli w ciągu roku o 120 zł więcej!

 

"Taryfa zapewnia motywowanie odbiorców usług do racjonalnego użytkowania wody i ograniczania zanieczyszczenia ścieków" - czytam w uzasadnieniu. Zastanawiam się, jak piorąc czy myjąc się mogę ograniczać zanieczyszczanie ścieków? Mam myć pół talerza, używać mniej płynu? (pomijam fakt, że ścieki z samej swojej natury są już zanieczyszczone). Może spółce chodzi o to, żeby wody zużywać jak najmniej? Ale czy wtedy cena spadnie? Śmiem twierdzić, że wręcz odwrotnie, bo koszty działalności wcale nie spadają. Czytam także, że "zmiana warunków ekonomicznych" (czytaj: podwyżka) wynika z "rozwoju usług wod-kan i rozbudowy sieci wynikających z potrzeb mieszkańców". Czy chodzi tutaj o "dokładanie do interesu" np. we wsi Witaniów, gdzie na 40 chętnych jest tylko 13 podłączeń? Albo na ul. Kanałowej, gdzie miało się podłączyć 8 osób, a zrobiły to 3?

 

Rok 2010 zamknął się dla PGKIM zyskiem w wysokości... 1.179 zł 21 gr. Albo koszty są zbyt duże albo spółka niezbyt energicznie poszukuje źródeł przychodów. Te pytania padną podczas dyskusji nad przyjęciem taryf. Ja na pewno ręki za podwyżką nie podniosę, choć mam świadomość, że jako radni niewiele możemy tutaj zrobić. Jeśli nie podejmiemy uchwały - taryfy wejdą w życie, jeśli podejmiemy, ale stawkę obniżymy - trzeba będzie spółce straty wyrównać. Wierzę jednak, że burmistrz dokładnie przeanalizował propozycje prezesa i maksymalnie "ściął" jego podwyżkowy apetyt.

 

21 kwietnia 2011 r.