Sesja nr 10

 

Sebastian Pawlak – radny - Panie Burmistrzu, w ostatni weekend odbył się rajd rowerowy, też pod Pana patronatem. Okazało się, że mimo kiepskiej pogody udaje się ściągnąć ludzi na fajną imprezę, dużo ludzi i nie trzeba im stawiać piwa, kiełbasek, nie trzeba orkiestry. Jak jest coś fajnego, to ludzie przychodzą. Podziękowania dla Pana za tę organizację, za dobrze zaplanowany rajd, za zabezpieczenie, bo na pewno kosztowało to dużo trudu. Tutaj podziękowania też w kierunku Grzegorza Kuczyńskiego, który koordynował tę całą akcję, organizował. Ta sytuacja pokazuje, proszę Państwa, że jednak to środowisko rowerowe jest dosyć silne w Łęcznej. Z tego, co się dowiedziałem,  niektórzy przyjechali nawet z Lublina. To pokazuje, że trzeba budować ścieżki rowerowe. Przypominam sobie na tej sali takie żarty, że trzeba może nasza ścieżkę rozebrać i kruszywo wywieźć na drogi gminne. Okazuje się, że jednak nie, że trzeba w to inwestować, sport to zdrowie. To pokazało, że jest to potrzebne. Mam nadzieje, że za rok również Pan Burmistrz dołoży swoje 5 groszy do tej imprezy, może tam będzie i przyjmie jakąś petycje środowiska rowerowego. Wiem, że były takie pomysły, aby jakąś petycję Panu wręczyć i podziękowania, oczywiście.
Prosiłem pana Dyrektora Misiewicza o pozostanie na sali, ponieważ podczas DNI ŁĘCZNEJ, podczas jednego z koncertów doszło do takiego wydarzenia, że mieszkaniec Łęcznej otrzymał cios butelką w głowę. Chciałbym zapytać, kto ochraniał te imprezy i jak to się stało, że wpuszczono osobę z butelką szklana i o mały włos to się nie skończyło tragedią. Rozmawiałem z ojcem tego chłopaka, zastanawia się, być może będzie żądał jakiegoś odszkodowania od gminy za jakieś niedopilnowanie, niedopatrzenie, nie wiem, jak to nazwać.
Trzecia sprawa – ul. Spacerowa, nie jest to moje osiedle, ale jestem radnym wszystkich mieszkańców – jak kolega radny mi tu podpowiada – była tam taka sytuacja, że bezpański pies zaatakował małe dziecko, bodajże 2-letnie. Mieszkańcy zgłaszali sprawę Straży Miejskiej, Straż Miejska przyjechała i był problem taki, że nie wiadomo, kto tego psa ma odłowić. Strażnicy odsyłali do wydziału w Urzędzie, Urząd odsyłał do Straży Miejskiej. Chciałbym zapytać, jakie są procedury odłowu bezpańskich psów? Ja wiem, że jest droga sprawa, że to kosztuje, ale proszę Państwa, nie można pozwolić na to, aby w środku miasta biegały, jak na jakiejś Ukrainie, watahy bezpańskich… Tam są takie sytuacje, Panie radny Góral, że te psy sobie biegają i stwarzają realne zagrożenie, właśnie tam na Wschodzie i są problemy. Ukraińcy wspólnie z miastem Lublin opracowali program radzenia sobie (sterylizacji) z bezpańskimi psami, więc chyba problem jest poważny, skoro potrzebują naszej pomocy. Nie może być takiej sytuacji, że watahy bezpańskich psów biegają po Łęcznej i atakują dzieci. To jest sytuacja niedopuszczalna i trzeba coś z tym zrobić. Nie może być tak, że nie mamy pieniędzy i nie będziemy odławiać. Albo trzeba podjąć jakieś działania, żeby zmusić wszystkich tych, którzy mają te pieski do tego, żeby płacili podatek. Wówczas zwiększą nam się dochody i może będzie więcej pieniędzy na odłów tych bezpańskich psów. Myślę, że można tutaj nawiązać jakąś współpracę ze spółdzielniami mieszkaniowymi, przecież nie będą Państwa pouczał, doskonale wiecie, jak to można zrobić, próbować zrobić.
Czwarta sprawa – ul. Świętoduska, kolega radny Lendzion sesję temu mówił o zniszczonej latarni na rogu, ona dalej jest zniszczona. Chciałbym zapytać, czy są jakieś plany odnowienia tej latarni? Teraz druga została wykopana, nie wiem, chyba w związku z jakimiś robotami.
Na os. Samsonowicza postawiono dwie ławki, chwała Urzędowi za to, że je postawiono, tylko Panie Burmistrzu, ja się zastanawiam, czy ta ławka na ul. Świętoduskiej przy samym zakręcie czy to nie jest złe miejsce, bo niestety, ja obserwuję, jak tam kierowcy jeżdżą na tym ostrym łuku i obawiam się, że zimą czy jesienią może tam dojść do jakiegoś wypadku. Samochód wpadnie w poślizg i osoby, które będą siedziały na tej ławce mogą odnieść jakieś obrażenia. Może przesunąć ją kilka metrów w kierunku kościoła? Taka jest moja propozycja i proszę, Panie Burmistrzu, czy można jeszcze więcej tych ławek na osiedlu postawić w miejscach, które nie będą budziły kontrowersji. Nie mówię przy głównym traktach, przy blokach, tylko może przy Matki Bożej Fatimskiej, może przy Szkole nr 2, przecież tam można postawić. Można też zastanowić się nad tą ścieżką rowerową, przecież tam tez można jakieś ławki postawić. Przynajmniej odciążymy mieszkańców od rozrabiającej młodzieży, niech lepiej tam rozrabiają, niż na osiedlu.

Dariusz Kowalski – Zastępca Burmistrza - Odnośnie ławek – w tym roku nie mamy za dużo pieniędzy na ławki, niestety. Stawiamy je tam, gdzie wskazują nam rady osiedli. Na pewno nie będziemy chcieli stawiać ich za dużo, ponieważ jak chodzę na zebrania rad osiedli, to są też głosy przeciwne, bo mieszkańcy boja się jednej rzeczy: żeby tam nie była imprezownia, jak będzie za dużo ławek i zbyt dużo miejsca. Młodzież od razu znajduje sobie miejsce na to, żeby imprezować. Sprawdzę kwestię usytuowania, jak sobie przypominam ul. Świętoduską, tam jest duży żywopłot z obu stron…

Sebastian Pawlak – radny - Panie Burmistrzu, to jest na łuku.

Dariusz Kowalski – Zastępca Burmistrza - Możliwe, że dlatego, że nie chcieli ciąć żywopłotu i postawili w takim miejscu, gdzie była zieleń bez żywopłotu. Sprawdzę, ile da się przesunąć, to przekopią.

Sebastian Pawlak – radny - Tam nie ma żywopłotu, Panie Burmistrzu, to jest wolny teren, przesunąć 10 metrów i będzie bezpieczniej.

Dariusz Kowalski – Burmistrz - Mówi Pan o ul. Świętoduskiej?

Sebastian Pawlak – radny - Tak, na ul. Świętoduskiej, zakręt za ul. Szkolną. Jak mijamy zakręt na ul. Szkolnej i zaczyna się ul. Świętoduska, koło krzyża.

Dariusz Kowalski – Burmistrz - My mamy tylko szerokość chodnika , jest to nasz teren przekazany przez Spółdzielnię na rzecz gminy. Pozostałe tereny już są Spółdzielni Mieszkaniowej. Nie bardzo mogę podejmować działania nie na swoi terenie.
Na ścieżce rowerowej na pewno nie będę stawiał żadnych ławek, systematycznie będziemy dostawiać tam tylko kosze na śmieci. Od razu mówię „nie” i koniec, ponieważ faktycznie, tam będzie imprezownia. Nie zdążamy ze sprzątaniem butelek i śmieci po tych imprezach, które są bez ławek, a co by się tam działo, gdyby były ławki? Ludzie nie przeszliby i nie przejechali rowerem, ponieważ po południu tam byłoby tragicznie.
Odnośnie bezpańskich psów – zgodnie z umową zawartą w wyniku przetargu, na odłowienie psa jest 12-24 godzin. Tylko jedna firma chce odbierać od nas psy i płacimy za to jak za mokre zboże, ponieważ są to olbrzymie pieniądze. Za jednego psa, bez względu na wielkość, płacimy 1.000,00 zł + VAT. Są to olbrzymie pieniądze. Czy pies jest duży, czy mały, jednakowo płacimy. Na pewno nie będziemy wzywać firmy do jednego psa, ponieważ nie chcą przyjeżdżać do jednego psa. Jeśli jest 2-4 psy, wówczas wzywamy go raz w tygodniu i tez oszczędzamy, ponieważ ponad 70 tys. zł zabezpieczone w budżecie moglibyśmy wydać w ciągu jednego tygodnia, gdybyśmy nie oszczędzali, ponieważ wystarczyłoby to na odłowienie 60 psów, a to jest prawie nic. Staramy się, ale oszczędzamy jak możemy na odławianiu, bo to zbyt drogo kosztuje. Firmy nie chcą przystępować do przetargu a Lublin żąda takich pieniędzy, że się w głowie nie mieści. Dla przykładu tylko powiem, że on sobie żąda za kota 1.700,00 zł + VAT.

Roman Misiewicz – radny – Chciałbym zabrać głos na temat wyprowadzania psów. Zostało podryzione tam dziecko. Psy wyprowadza się bez kagańca, bez smyczy. Psy biegają obok nogi, więc po to ta uchwała? Są wyznaczone tereny do wyprowadzania psów, a co ludzie robią? Psy biegają, jak chcą.

Paweł Bakiera – Komendant Straży Miejskiej w Łęcznej – Nie wiem, Panie radny, co ma Pan na celu, powtarzanie nieprawdziwych informacji – a propos’ przekazywania nieprawdziwych informacji o odławianiu tych psów, dlatego chciałem to zdementować.
Odnośnie sprawy pogryzienia dziecka – pies ma właściciela skrajnie nieodpowiedzialnego, który pieska wypuszczał sobie rano. Ustaliliśmy tego właściciela. Co do odłowienia – nie ma problemu, jeśli chodzi o współpracę z referatem GKiOŚ, lecz my nie mamy uprawnień do odławiania, ani możliwości. Stąd w takich skrajnych przypadkach zgłaszamy bezpośrednio do osoby odpowiedzialnej i ten hycel przyjeżdża. Stara się przyjeżdżać w miarę szybko, szczególnie w przypadkach pogryzień, gdyż obserwacja tego psa jest bardzo ważna. W tamtej sytuacji, faktycznie, dziecko zostało pogryzione, właściciel został ustalony, został ukarany maksymalną wysokością mandatu, niestety, maksymalny mandat to jest 250 zł. Czyli sama sankcja jest nieznaczna, nie jest dotkliwa, natomiast właściciel tego psa pokrył koszty leczenia dziecka i z tego, co mi wiadomo, częściowo koszty odłowienia, więc te koszty dla tego człowieka urosły. A propo’s pogryzień – zarówno Pan Burmistrz, jak i ja już wcześniej apelowaliśmy o ostrożność przy wyprowadzaniu psów. W chwili obecnej również pojawił się taki apel ponowny. Proszę Państwa, zachowania ludzi są skrajnie nieodpowiedzialne, przypadków pogryzień było naprawdę dużo. Staramy się reagować na wszystkie i odławiać te psy obciążając ludzi kosztami, natomiast jedynie dotarcie do mentalności ludzi coś zmieni.

Eugeniusz Misiewicz – Dyrektor Centrum Kultury w Łęcznej – W czasie DNI ŁĘCZNEJ firma, która ochraniała – firma MIRO z Lublina, na terenie imprezy było 12 ochroniarzy, poza terenem imprezy – Straż Miejska i wzmocniona siła policyjna.
Rzeczywiście, przykro. Świetny koncert CZERWONYCH GITAR, poleciała butelka, została rozbita głowa. Uważam, że my nie mamy sobie nic do zarzucenia. Pielęgniarka, która była na miejscu zabezpieczona przez organizatora udzielała pierwszej pomocy, natychmiast została wezwana karetka pogotowia, w ciągu 10 minut zabrała poszkodowanego i odwiozła do szpitala (zostało założonych kilka szwów). Impreza była ubezpieczona. Gastronom, który zabezpieczał imprezę nie sprzedawał napojów w szklanych butelkach. Nie sposób jest zabezpieczyć i uniknąć takich incydentów. Niestety, tereny Zespołu Szkół Nr 1 (dawnego Gimnazjum) jest takim terenem, jaki szanowni Państwo radni znacie, nawet przy obsadzie 50-60 ochroniarzy nie sposób zabezpieczyć, trzeba byłoby co 5 metrów stawiać ochroniarza, że by ktoś nie wniósł szklanej butelki po piwie, czy butelki z napojem. Zaznaczam, że gastronomia była prowadzona poza terenem szkoły. Ochroniarze starali się reagować, ale to nie sposób zapobiec takiemu incydentowi. Podobnie było w niedzielę, dobrze, że się nic nie stało. Sygnalizowałem Panu Burmistrzowi, że zza płotu albo gdzieś tam w czasie, gdy na koncercie VIDEO też gdzieś poleciała butelka. Ludzie wyzbywają się w ten sposób, że nie podejdzie do 20 pojemników, które są na terenie imprezy, tylko się rzuca na bok. Tak jest nawyk. Pomijając to, nie chcę już mówić o tym, jaki jest plac po imprezie. Mamy takie społeczeństwo, jakie mamy. Staramy się to jakoś poukładać, żeby było dostatek koszy, przede wszystkim, aby nikt nie wnosił żadnych opakowań szklanych, bo to jest najgroźniejsza rzecz, jaka może się wydarzyć na koncercie. Jednak jeśli na koncercie jest 3 tys. osób, niestety, nie sposób uniknąć takich wypadków czy zdarzeń. Przykro. Znam całą sytuację, bo byłem przy tym. Wiem, kto otrzymał w głowę tą butelką. Przykro. Mogę tylko powiedzieć, że mi przykro, bo taki incydent ciąży na nas jako organizatorach i przykro, bo koncert był świetny, zarówno jeden, jak i drugi.

Krystyna Borkowska – Przewodniczący Rady - Dobrze, że temu młodemu człowiekowi nic się nie stało.

Eugeniusz Misiewicz – Dyrektor Centrum Kultury w Łęcznej - Tak. Proszę Państwa, jest to argument za tym, abyśmy dążyli do tego, żeby w Łęcznej był amfiteatr, aby na bramkach każdy był sprawdzany tak, jak na imprezie masowej. Na stadionie było 3-4 tys. ludzi, takiego wypadku nie było i nie będzie, a jeśli będzie, to wtedy firma ochroniarska odpowiada.

Sebastian Pawlak – radny - Panie Dyrektorze, też jestem młody, też chodzę na imprezy masowe, studenckie i nie możliwości, żeby ktoś wszedł na imprezę ze szklaną butelką. Nawet jeśli jest taka sytuacja, jak tam, to ochrona rewiduje te osoby. Mogło dojść do tragedii. Moim zdaniem, biorąc tegoroczny przykład, trzeba porozmawiać z tą firmą ochroniarską i jakoś wyciągnąć wnioski.

Eugeniusz Misiewicz – Dyrektor Centrum Kultury w Łęcznej - Panie radny, nie chciałbym przedłużać, możemy dyskutować, oczywiście, ale zacznijmy od pieniędzy, prawda? Wszystko obraca się wokół pieniędzy. Każda firma ochroniarska, za każdego ochroniarza…

Sebastian Pawlak – radny - Panie Dyrektorze, za co firma ochroniarska dostała pieniądze? Za to, że byli, czy nie byli? Co należało do ich kompetencji? Mówi Pan o pieniądzach. Było 12 ochroniarzy, więc jakie było ich zadanie? Jest impreza masowa, to są jakieś obowiązki.

Eugeniusz Misiewicz – Dyrektor Centrum Kultury w Łęcznej - To nie jest impreza masowa.

Krystyna Borkowska – Przewodniczący Rady - Proszę Państwa, myślę, że to nie jest dyskusja na ten moment. Na pewno organizator jest za to odpowiedzialny, ma zrobić wszystko, żeby się nic nie stało. Życie jest tylko życiem, na pewno nie powinno dochodzić do takich sytuacji i rola organizatora jest taka, żeby ochraniać wszystkich, którzy tam byli. Taka jest rola organizatora i ma to robić.

Sebastian Pawlak – radny - Pani Przewodnicząca, ma Pani w zupełności rację, tylko przypomnę, że to są DNI ŁĘCZNEJ firmowane przez Radę Miasta, przez Burmistrza i chyba czas tutaj jest taki, żeby się nad tym zastanowić co wyszło, co nie wyszło. Impreza była fajna, wszystko było super, ale zdarzył się incydent i zastanówmy się co zrobić, żeby się to nie powtórzyło w bardziej krwawy sposób za rok. Teraz mówimy: dobra, cos się tam stało, trudno, byli ochroniarze, nie możemy przechodzić wobec tego tak…

Krystyna Borkowska – Przewodniczący Rady - Panie radny, nikt nie podchodzi do tego, jak do porządku dziennego. Na pewno przypadki uczą, jak dalej postępować i myślę, że wszyscy wzięli sobie to do serca, jak ewentualnie zrobić, aby zapobiec takim sytuacjom, jaka się zdarzyła.

Eugeniusz Misiewicz – Dyrektor Centrum Kultury w Łęcznej - To nie jest moja opinia, opinia służb porządkowych takich jak Komenda Powiatowa Policji czy Straży Miejskiej jest jednoznaczna: na tym terenie nie sposób przeprowadzać imprezy masowe.

(...)