Sesja nr 19

 

Wyciąg z protokołu XIX sesji Rady Miejskiej w Łęcznej w dniu 23 maja 2012 r.


Teodor Kosiarski – Burmistrz - Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że kolejny rok szkolny będzie zmniejszeniem liczby uczniów w szkole. W związku z tym będzie to skutkowało zmniejszeniem liczby etatów. Zrobiliśmy też dokładniejszy przegląd tego, jak panowie dyrektorzy w szkołach dysponują funduszem płacowym, czyli środkami, które otrzymują od organu prowadzącego, tzn. Gminy. Przy okazji zamieszania w ministerstwie związanego z lekcjami religii wychwyciłem, że tutaj jest „wolna amerykanka”. Na przykład, godzin jest na 4 etaty, a zatrudnia się na niepełnych etatach 6, czy 7 osób i tutaj powiedziałem wyraźnie dyrektorom „stop”, bo dwóch nauczycieli pracujących na pół etatu, to nie jest ten sam wydatek, co jeden nauczyciel na pełnym etacie. Powiedziałem: „absolutnie”. Mnie nie interesuje, czy lekcje religii będzie prowadził ksiądz, czy będzie prowadziła siostra zakonna, czy nauczyciel mający uprawnienia do nauczania katechezy. Mnie interesują osoby, które będą miały pełne etaty i to wyraźnie zaznaczyliśmy dyrektorom w arkuszach organizacyjnych. W związku z tym będzie trochę zwolnień w szkołach. W pewnych miejscach nie dało się sztywno przyjąć pełnych etatów, bo trudno, aby nauczycielka np. śpiewu połączyła etat z nauczaniem matematyki i trochę będzie tych niepełnych etatów, co szczególnie bije w nas, bo później mamy problem z osiągnięciem średniej. Nie mniej jednak tu, gdzie się dało, postawiliśmy jasne i wyraźne warunki dyrektorom, jak ma wyglądać arkusz organizacyjny i ilość etatów zatrudnionych w szkole.
Jeśli chodzi o szkoły podstawowe i gimnazjalne to mniej więcej (możemy różnić się o kilka osób, bo niektórzy rodzice zapominają o obowiązku szkolnym albo wyprowadzają się nie wymeldowując się) wiemy, ile dzieci trafi do szkoły.
Jeśli chodzi o szkołę średnią założyliśmy, że będzie nabór do trzech klas i życzyłbym sobie, aby te trzy klasy były pełne. Jeśli nabór byłby do czterech klas, w co nie wierzę, wtedy zwiększymy w arkuszu organizacyjnym i to zawsze możemy zrobić, natomiast w drugą stronę byłaby to operacja praktycznie niemożliwa, bo mielibyśmy wówczas nauczycieli, których nie moglibyśmy zwolnić.
Jeśli chodzi o przedszkola – nie ma tu problemu.
Nie ma u nas w Łęcznej klas 30-osobowych, czy ponad 30-osobowych. To są bzdury, które ludzie kompletnie nie zorientowani rozpowszechniają. Żadna klasa nie liczy więcej, niż 26 uczniów. Przyjęty jest przedział 24-26 uczniów.

Krystyna Borkowska – Przewodniczący Rady Miejskiej - Panie Burmistrzu, jak duża jest grupa osób, jeśli chodzi o nauczycieli, którzy będą musieli odejść ze szkoły?

Teodor Kosiarski – Burmistrz - Gdybyśmy drastycznie trzymali się tych założeń, to w szkole na ul. Jaśminowej musielibyśmy wejść w zwolnienia grupowe. Aby tego uniknąć, bo nie jest przyjemne, trochę „poluzowaliśmy”, co będzie skutkowało prawdopodobnie tym, że w przyszłym roku będą kolejne cięcia. Będzie to uzależnione od tego, czy będą klasy integracyjne. Jeśli ich nie będzie, to dotknie to też grupę pedagogów wspierających. Będzie tam ok. 10 osób, w szkole na ul. Piłsudskiego – 4 czy 5 osób (dokładnie nie pamiętam), w Zespole Szkół Nr 1 na ul. Szkolnej – 7-8 etatów będzie do zwolnienia.

Sebastian Pawlak – radny - Panie Burmistrzu, jakie będą koszty redukcji etatów, bo to zawsze powoduje konieczność wypłaty odpraw i tego typu podobnych rzeczy. Zastanawiam się, czy mamy jakiś pomysł na oświatę, bo mówiłem wczoraj na Komisji Oświaty – nie sztuka dawać ludziom ¼ etatu i miarkować ich pracę, udawać, że my ich zatrudniamy. Są to groszowe zarobki. Czy ma Pan jakiś pomysł, co dalej z tym problemem robić? Niestety, dzieci chyba szybko nie przybędzie, aby te nabory w szkołach się poprawiły. Jest to dosyć poważny problem. Mnie tez nauczyciele zaczepiają i pytają: „Co dalej z tym?” Ja zawsze im powtarzam, że może trzeba zastanowić się, czy Karta Nauczyciela nie jest problemem, że gminy muszą ciąć wydatki? Nie wiem, to jest pytanie do Pana Burmistrza. Co dalej Panie Burmistrzu? Jakie są koszty tych redukcji, bo jak słyszymy tu 10 osób, tu za chwile znowu 10, więc jak w szkole 30 osób to w pewnym momencie kto zostanie? Sprzątaczka i dyrektor? Tak się chyba nie da?

Teodor Kosiarski – Burmistrz - Proszę Pana, problem oświaty to nie jest problem Gminy Łęczna, tylko to jest problem Ministra Edukacji Narodowej i Rządu. Jeśli tam nie będzie konkretnych rozwiązań, cały czas będzie bałagan i kłótnie, waśnie, spory na linii organ prowadzący – nauczyciele. Dzisiaj Karta Nauczyciela jest dokumentem, który wszystkich drażni poza związkami nauczycielskimi. Dla związkowców jest to wspaniały dokument, natomiast jak się prywatnie rozmawia z niektórymi nauczycielami, zresztą wypowiadają się też publicznie, co można przeczytać czasem w prasie, że Karta Nauczyciela nawet niektórym nauczycielom już nie odpowiada, bo choćby przy okazji spotkania w sprawie pensum dla pedagogów i logopedów pani pedagog mówi: „A dlaczego ja mam mieć pensum 30 godzin, a nauczycielka w-f, polonistka, nauczyciel śpiewu ma mieć 18?” To jest pytanie, które „w cztery oczy” zadała mi nauczycielka. Oczywiście, inne rozmowy mają inny charakter, jeśli jest to w grupie, bo jeden drugiego się boi, jeden przed drugim się wstydzi zadać pytanie, itd. Natomiast jeśli dochodzi do rozmowy „w cztery oczy”, to nauczycielka mówi wprost: „Panie Burmistrzu, ja nie chcę 18 godzin. Ja chcę 26, bo ja potrzebuję zarobić, bo ja mam rodzinę na utrzymaniu.” Ale powiedzcie to związkom nauczycielskim. Polecam Państwu literaturę z zakresu wypowiedzi szefa ZNP p. Broniarza. Jest powalająca. Nie wiem, ten facet zatrzymał się na poziomie Gomułki, bo nawet trudno mi powiedzieć, że na poziomie Gierka. Wszystkiemu są winne organy, tylko nie Karta Nauczyciela, która spowodowała taki układ, że dzisiaj dyrektor szkoły wybrany w konkursie jest osoba nietykalna przez całą kadencję. Dyrektor może przychodzić do szkoły, może nie przychodzić. Moje zdanie oparte jest na wyrokach NSA (zapoznałem się z dwoma takimi wyrokami). Jeden dyrektor 5 dni nie przychodził do pracy, bo „ćwiczył” trunki wyskokowe, wójt go zwolnił, sąd go przywrócił do pracy, bo pracodawcą jest szkoła, nie wójt. Drugi wyrok, gdzie pan dyrektor robił to samo, wójt był może bardziej przewidujący i go zdjął ze stanowiska, nie zwolnił z pracy, lecz też NSA przywrócił go do pracy. W ostatnich miesiącach był bardzo dobry artykuł w „Gazecie prawnej”: „Co organ prowadzący może zrobić dyrektorowi szkoły?” Nic, kompletnie nic.
W związku z tym ani Burmistrz Łęcznej, ani żaden wójt nie rozwiąże sam problemu oświaty. Jak dalej będzie to nierozwiązane przez Rząd, to wcześniej, czy później dojdziemy do takiej granicy, że gminy nic więcej nie będą robiły poza oświatą, bieżącym utrzymaniem urzędu i pomocą społeczną (bo na to będą środki). Przepisy musza ulec zmianie, aby nauczyciel miał jasno powiedziane, ile on ma pracować, a nie opowiadali różne bajki, że pani od w-f musi się przygotować do zajęć pięć godzin w domu, czy pani, która uczy 10 lat fizyki musi się przygotować. Dla mnie jest idiotyzm. Rozumiem, że nauczyciel stażysta musi się przygotować do zajęć. Jeśli natomiast ktoś uczy danego przedmiotu 10 lat, to naprawdę, prawa fizyki się przecież nie zmieniają co roku, aby uczyć się od początku. Podręczniki się trochę zmieniają, ale ciągle uczymy dzieci abecadła i tych samych praw fizyki, matematyki, itd. W samym środowisku nauczycielskim się gotuje, bo Karta Nauczyciela jednym daje takie prawa, innym inne. Między innymi to, że zgodnie z ostatnimi wyrokami WSA, pedagog, psycholog, logopeda, czy doradca zawodowy ma pracować 40 godzin w tygodniu. Jego nie obowiązuje pensum wynikające z Karty Nauczyciela, tj. 18 godzin. W wielu samorządach już dzisiaj jest to zmieniane, otrzymują 35 godzin, co rodzi, oczywiście, wewnętrzne niesnaski i kłótnie. Tylko i wyłącznie zmiana Karty Nauczyciela i opracowanie nowych, jasnych przepisów oświatowych… Nie mówię, czy to będzie narzucenie takiego pensum, czy innego, ale na pewno innych przepisów, które więcej zaangażują rodziców, jeśli chodzi o temat szkoły, bo dzisiaj wszyscy zgarniają na szkołę, że to szkoła ma ucznia nauczyć, wychować, przygotować do życia, a rodzic mówi: „Mnie to nie interesuje.” Jeśli uczeń w szkole będzie dalej miał tylko prawa a nie obowiązki i nauczycielowi nie będzie wolno ani podnieść głosu, nie mówiąc o tym, że wygonić do domu po rodzica, to dojdziemy do tego, że… Dzisiaj nawet słyszałem, jak uczeń mówi do nauczycielki: „Sp…” i nic mu za to nie wolno zrobić. A nich spróbuje nauczyciel dotknąć ucznia, a uczeń będzie hardy, to od razu zgłoszenie, naruszenie cielesne. Zresztą mamy postępowanie w jednej ze szkół przed komisją dyscyplinarną, podobno nauczycielka dotknęła, z drugiej strony, że uderzyła ucznia.

(....)