Jak burmistrz rozmawiał z posłem…

 

Burmistrz Kosiarski potrafi być „bardzo bezpośredni” nie tylko w kontaktach z radnymi. Jak ujawnia bloger z portalu LLE24.pl (TUTAJ) równie „dyplomatyczny” jest w stosunku do parlamentarzystów RP.

 

W skrócie. Mieszkanka ulicy Księżycowej zwróciła się – zapewne po bezskutecznych interwencjach w łęczyńskim magistracie- do posła Michała Kabacińskiego (Ruch Palikota). Na zaniedbanej działce należącej do miasta dochodziło do gorszących scen.

 

Nasz gospodarz, wyznaczający nowe trendy w sztuce epistolarnej, pouczył posła co to jest „pole” i jeśli ktoś robi bałagan to zapewne pobliscy mieszkańcy. Wszak jak powszechnie wiadomo, mieszkańcy domków jednorodzinnych na co dzień dbający o swoje działki, mają niezrozumiałą tendencje do wyrzucania śmieci za płot. A potem oglądania i wąchania ich (przepraszam za tę ironię, ale trudno mi zrozumieć dlaczego burmistrz zwykle szuka winy nie w swoich służbach, ale mieszkańcach).

 

Poseł przypomniał gospodarzowi, że jego rola nie sprowadza się tyle do codziennego przyjeżdżania do pracy i wyjeżdżania z niej o godz. 15., ale przede wszystkim do „dbałości o dobro mieszkańców miasta”.

 

Ton odpowiedzi naszego samorządowca do posła („nie życzę sobie uwag”) jest podobny do tego, z jakim mamy do czynienia niemal na każdej sesji w stosunku do radnych opozycji.

 

Teraz już się nie dziwię, że nasz burmistrz nie jest „Jasiem Podróżniczkiem” i "żaden minister na niego w Warszawie nie czeka", skoro w ten oryginalny sposób zjednuje sobie sprzymierzeńców do pozyskiwania środków do budżetu (TUTAJ).

 

Tak oto Łęczna staje się słynna nie tylko dzięki kopalni, ale także naszemu burmistrzowi – „mistrzowi ciętej riposty”. Bo przecież „wójt na zagrodzie równy wojewodzie”, więc niech sobie pan poseł posłuje, ale w Warszawie, a nie u nas, w Łęcznej…

 

Tutaj znajdziecie całość korespondencji

O sprawie burmistrza pisze także Dziennik Wschodni oraz na blogu radny M. Fijałkowski

 

21 lutego 2013 r.